niedziela, 22 grudnia 2013

Chapter 17

Jak będzie tak mało komentarzy to rozdział będzie później

Jason

Dzisiaj jest wielki dzień. Razem z Johnem byliśmy w gościnnej sypialni, a on pomagał mi z krawatem. On był już ubrany.
- Zdenerwowany? - zapytał
- Troszeczkę - powiedziałem
Posłał mi lekki uśmiech - Jestem z ciebie dumny dzieciaku - John powiedział
- Dlaczego? - zadałem pytanie
- Poznałeś niesamowitą dziewczynę i nie zostawiłeś jej
- Nigdy jej nie opuszczę - stwierdziłem - A tak w ogóle to gdzie ona jest? - zapytałem
- W waszym pokoju - powiedział
Przeszedłem obok niego, a on złapał mnie za ramię
- Nie idź tam. Dziewczyny powiedziały, że to przynosi pecha
- W dupie mam tego pecha! Chce zobaczyć moją żonę - wyszedłem z pokoju i zaczął iść w stronę naszej sypialni. Gdy doszedłem do drzwi usłyszałem rozmowy.
- Dobrze wyglądam? - Zapytał głos, to chyba była Jenny - Nie, nie..- Tak to zdecydowanie Jennifer
- Wyglądasz wspaniale, uspokój się - To była Victoria
- Na pewno?
- Chcesz zapytać Jasona?
- Nie! Tego się nie robi!
Uśmiechnąłem się. W tym czasie zapukałem do drzwi, które i tak były lekko uchylone. Wszyscy się do mnie odwrócili, a Jenny wytrzeszczyła oczy - Jason?! - krzyknęła i pobiegła do łazienki, zamykając drzwi. Victoria zaczęła się śmiać, a potem wszyscy do niej dołączyli. Podszedłem do drzwi łazienki i chciałem otworzyć drzwi, ale były zablokowane
- Jenny! Otwórz je! - krzyknąłem rozbawiony
- Nie! Źle wyglądam! - odkrzyknęła
- Proszę?!
-Nie!
Westchnąłem
- Tutaj - Laura podeszła do mnie. Dała mi spinkę do włosów. Wiedziałem co robić. Klęknąłem przez drzwiami, a spinkę umieściłem w dziurce do klucza, następnie pokręciłem kilka razy i usłyszałem kliknięcie. Spojrzałem na Lauren i oddałem jej spinkę, a ona się uśmiecha, podczas gdy inni mieli usta otwarte. Zaśmiałem się i wróciłem do drzwi. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem Jenny siedzącą na podłodze ubraną w piękną białą suknie. Górą sukni był gorset, a następnie suknia była cała w falbanach. Nie były one duże, lecz było ich pełno.
- Jason?! Jak ty tu-
- Nie zapominaj, że byłem w gangu
- Ugh - położyła głowę na kolanach.
- Chodź - wyciągnąłem do niej rękę. Pokiwała przecząco głową - Dlaczego nie?
- Brzuch mnie boli
Roześmiałem się biorąc ją na ręce w ślubnym stylu. o dziwo nie protestowała. Wyniosłem ją z łazienki, a gdy byłem w pokoju położyłem ją na łóżku, a sam usiadłem obok niej - Kochanie może jesteś po prostu zdenerwowana? - zapytałem lecz brzmiało to jak stwierdzenie. Skinęła głową i oparła ją na moim ramieniu. Odwróciłem się by być z nią twarzą w twarz i mocno przytuliłem.
- Będziesz miał pacha bo widziałeś mnie w sukience - wymamrotała
- Wiem, że jestem bardzo zły, ale chciałem już zobaczyć moją żonę
Zaśmiała się - Kocham cię - powiedziała
- Ja też cię kocham - powiedziałem po czym pocałowałem ją w czoło.
Nagle drzwi się otworzyły - Chodźcie chłopaki trzeba się przygotować - Heather krzyknęła. Ostatnio często zachowywała się jak prawdziwa suka
- Jeszcze trochę - jęknąłem
- Nie proszę pana! Musisz wyjść na zewnątrz! TERAZ! - wykrzyknęła i podeszła do mnie łapiąc mnie za ucho a następnie wyciągając z pokoju.
- Oww! Proszę, myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi - krzyknąłem
Jenny pękała ze śmiechu
- Jennifer czekaj gotowa przed drzwiami w porządku? - Heather powiedziała słodko
- Co, do cholery?! Dlaczego nie mówisz do mnie w ten sposób! - powiedziałem oburzony.
- Bo Jennifer się nie kłóci! - krzyczała
- Boże przestać krzyczeć! - powiedziałem i wyszedłem.

Jennifer

Głośno się śmiałam, Jason zachowywał się wtedy tak dziecinnie.
Zrobiłam, jak Heather powiedziała i stanęłam przed drzwiami.. O Boże. Motyle są z powrotem w moim brzuchu. Zastanawiam się, czy mój ojciec przyjedzie. Wysłałam mu i mojej mamie zaproszenie, ale zakładam, że ich nie będzie.
Heather stała obok mnie. Drzwi się otworzyły. Victoria i Nick wyszli. Moje druhny Lauren, Miranda i Cameron wyszły, a z nimi John, Eli i Dylan.
- Ok, idź - Heather powiedziała jak muzyka zaczęła grać.
Gdy zrobiłam pierwsze kroki poczułam jak ktoś bierze mnie pod rękę. Odwróciłam się i zobaczyłam mojego ojca. Moje oczy rozszerzyły się
- Tato? Co ty tu robisz? - powiedziałam z niedowierzaniem
- Czy ty naprawdę myślisz, że ominę taki dzień?
- Ale co z Roxanne?
- Ehh, zostawiłem ją do domu - uśmiechnął się, a ja zachichotałam.
Zaczęliśmy iść, przed nami szły moje małe kuzynki które sypały kwiaty. W połowie drogi poczułam jak do moich oczów napływają łzy. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Jasona w garniturze, a za nim stali nasi przyjaciele. Nie mogłam tego wytrzymać. Łzy szczęścia spłynęły po moich policzkach.

Jason

Wyraz twarzy Jennifer kiedy zobaczyła swojego ojca był bezcenny. Zamienili kilka zdań, zanim razem ruszyli do ołtarza. Widziałem jak do jej oczy napływają łzy, spojrzała na mnie dając mi słaby uśmiech, a jej łzy spadły po jej policzkach. Dotarła do końca, a jej tata przytulił ją przytuliła i uścisnął serdecznie moją rękę. Spojrzałem uśmiechnięty na Jenny i kciukiem wytarłem jej łzy. Patrzeliśmy w swoje oczy, a ksiądz zaczął robić swoje.
- Czy ty, Jason McCann bierzesz Jennifer Roberts za swoją żonę, obiecujesz ją kochać i miłować w radości i smutku w chorobie i zdrowiu oraz, że jej nie opuścisz jej, aż do śmierci? - ksiądz zapytał mnie
- Tak, biorę
- Czy ty, Jennifer Roberts bierzesz Jasona McCanna za swojego męża i obiecujesz go kochać i miłować w radości i smutku w chorobie i zdrowiu oraz, że go nie opuścisz jej, aż do śmierci? - zapytał ją
- Tak, biorę
Założyłem obrączkę na jej palec, a ona zrobiła to samo.
Ksiądz uśmiechnął się - Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz teraz pocałować pannę młodą - powiedział Nie musiał mi dwa razy powtarzać! Pochyliłem się i pocałowałem Jennifer, a ona owinęła ramiona wokół mojej szyi. Chciała się  odsunąć, ale jej na to nie pozwoliłem. Chwyciłem ją mocniej w talii i nadal całowałem. Przebiegłem językiem po jej dolnej wardze, a ona odepchnęła mnie lekko i spojrzała na mnie zdziwiona. Wszyscy się śmiali, a ja się do niej uśmiechnąłem.
- Rodzino i przyjaciele, przedstawiam wam, Jasona i Jennifer McCann
 Oklaski i gwizdy wypełniły cały ogród. Podniosłem Jennifer w ślubnym stylu i pobiegłem z nią do środka, po schodach.
- Jason  Co-
Nie mogła dokończyć bo ją pocałowałem. To był namiętny pocałunek. Odsunąłem się z trudem.
- Przykro mi, ale nie mogłem się powstrzymać
Zaśmiała się - Wiedziałam, że to zrobisz
- Zrobię co?
- Pocałujesz mnie w ten sposób, kiedy to miał być zwykły pocałunek
- Oh, przepraszam - spojrzałem w dół
- Nie, jest w porządku - pocałowała mnie w policzek
- Kocham panią, pani McCann
Uśmiechnęła się - Ja też pana kocham, panie McCann

***
Jak mówiłam tak i jest.
INFORMUJĘ WIĘCEJ OSÓB NIŻ KOMENTUJE WIĘC KOMENTUJCIE, DZIĘKI
to było takie uroczyste haha lol
na moim twitterze możecie zawsze wyczytać kiedy będzie następny rozdział, a planuje go dodać może we wtorek lub środę 
@rollerconster

13 komentarzy:

Serdecznie dziękuje za każdy komentarz ♡
Dla was to sekunda, a ja wiem, że ktoś to czyta ♡